12/26/2009

Willy Ronis


Quelques remarques intéressantes me viennent à l'esprit lorsque je me suis plongée dans sa création photographique qui couvre 75 ans de vie parisienne.


1. « Je n’aimais pas le portrait » affirma-t-il. « Parce que la personne que vous devez photographier (…) généralement n’aime pas ca ». Cela est tout à fait vrai et même moi, fascinée par les portraits, je suis d’accord. C’est pour cela je photographie les gens, que je connais un minimum. Mon envie de faire le portrait d'une personne se déclenche au fur et à mesure  que je découvre ses habitudes gestuelles et ses mimiques. Je peux lier ca au fait que llors de reportage de voyage il m'arrive d'omettre de demander la permission  de faire la photo d'une personne. Soit il va dire non, soit il va poser et la scène et le moment que je voulais photographier disparaîtra pour toujours. Cependant Willy Ronis a avoué que le dernier portrait qu’il avait fait, il l’avait fait dans la joie parce que c’était avec une personne (…) qui lui avait demandé de lui faire un portrait. Et voila la différence !


2. Willy Ronis s’est consacré d'abord à la musique, qu'il apprenait auprès de sa mère lituanienne et pianiste.
A-t-on un œil photographique plus sensible lorsqu’on a sensibilisé un autre sens ? Mes observations me poussent à donner une réponse positive. Peu importe si on est passionné par le théâtre, la musique, la poésie, la peinture ou même si on a un gout culinaire (pourquoi pas ?) cette sensibilité peut s’avérer décisive dans la photographie.

3. Combien avait-il d’appareils photo dans ces 75 ans de vie professionnelle ? Trois, il a résumé cela ainsi « c’est le photographe qui fait la photo, ce n’est pas l’appareil ». Personnellement j'en suis à mon 4ème appareil. Cela est du au fait que les deux précédant sont tout simplement tombés en panne parce que dans l'ère du consommable-jetable la longévité n'est pas la bienvenue. Il fut un temps où les appareils photos pouvaient servir à planter des piqués, vu leurs solidité. Maintenant ils servent à envoyer des MMS.

4. Je n’ai jamais utilisé un pied.Eh ben voilà ! Qui a dit qu’un pied constitue un élément indispensable dans le sac d’un photographe? 


Willy Ronis, photographe d'un siècle
envoyé par Mediapart. - Futurs lauréats du Sundance.


Kilka refleksji dotyczących fotografa „jednego stulecia” – jak go się często określa we Francji, który w tym roku odszedł (mając 99 lat), pozostawiając nieśmiertelnymi 75 lat z życia Paryża na swoich fotografiach. 


1. "Nie lubiłem portretu", mówił. "Ponieważ osoba, której robi się zdjęcia, zwykle tego nie lubi". Jest to całkiem prawdziwe i mimo mojej fascynacji portretem, zgadzam się. Dlatego właśnie pozowane portrety najlepiej jest robić ludziom, których się choć trochę zna. Lub tym, co tego chcą. Zwykle ochota na zrobienie czyjegoś portretu, sesji, przychodzi mi w miarę poznawania tej osoby, jej mimiki, gestykulacji, sposobu bycia. Z kolei podczas podróży i tzw. „street foto” nie da się czasami być grzecznym i pytać o pozwolenie na zrobienie zdjęcia, bo chwila pryśnie. To tak naprawdę często nie o tego człowieka chodzi, którego się fotografuje, a o moment, grę wielu elementów danej niepowtarzalnej chwili.
Jednak Willy Ronis przyznał jednak, że ostatni portret wykonał z wielką radością, ponieważ osoba, której go robił, nie tylko bardzo ją cenił, ale i ona sama go o to poprosiła. I właśnie to stanowi różnicę.

2. Willy Ronis zaczynał od muzyki! Nauki pobierał dzięki swojej matce, która była pianistką (z Litwy notabene).

Jak się ma wyczulenie jednego ze zmysłów do bystrego fotograficznego oka? Wrażliwość na sztukę (kino, muzyka, teatr, poezja czy nawet kulinaria) może mieć decydujące znaczenie dla fotografa. Kolejna cegiełka do refleksji, kolejny przykład. Rozwinę temat zapewne niebawem.

3. Ile Willy miał aparatów fotograficznych w ciągu swojej 75 letniej kariery fotoreportera? TRZY. On podsumował to w ten sposób "to fotograf robi zdjęcie a nie aparat”. Ja mam w tej chwili czwarty. Dwa poprzednie się po prostu zepsuły. Ponieważ w epoce jednorazówek trwałość nie jest mile widziana. Minęły już te czasy, kiedy aparatem można było przybijać gwoździe, takie były solidne. Teraz można, co najwyżej wysłać za ich pomocą MMSa.

4. Willy nigdy nie używał statywu! Kto powiedział, że jest on niezbędnym elementem w torbie każdego szanującego się fotografa?

12/20/2009

Wedding full slideshow / Diaporama de mariage (Amine & Laure)


One can say that's easy to show the best photos on a website but that doasn't ensure welldone wedding reportage. Here is a slideshow of a total ceremony that took place in Rabat, Morocco. Exceptional, surprising night party, fascinating oriental aura with traditional dress changing aiming to the white-dress wedding with rings and first dance. I wanted to take 15-min break being sure that's midnight. It was actually 5am and this awesome evening was about to be finished.
The quality was reduced in order not to wait to long (and because of the limited server capacities for sure)


C'est facile de montrer les meilleures photos sur son site, mais cela n'assure pas un reportage réussi d'un mariage entier. Je suis tout a fait d'accord, alors je l'honneur a vous présenter le diaporama de la cérémonie de mariage qui a eu lieu a Rabat au Maroc. Un événement très spécial, une fête surprenant dans chaque instant, les changement de robes qui ont aboutis a un mariage dans une robe blanche avec les alliances. Je ne me suis même pas aperçu qu'il faisait déjà 5h du matin quand je voulais prendre mon premier souffle. C'était tout simplement inoubliable.
La qualite a ete reduite pour diminuer votre temps d'attente ainsi qu'a cause des limites sur le serveur.


Łatwo jest pokazać kilka najlepszych zdjęć na stronie głównej, pochodzących z setki sesji zdjęciowych.  Czy cały reportaż będzie udany? Na to ponoć lata pracy w fachu mają być receptą. Przedstawiam więc pełny pokaz slajdów z mojego pierwszego ślubu, w dodatku znienacka. Wakacje w Maroko, para nie ma fotografa. "Robiłaś kiedyś zdjęcia na ślubie?" -Nie. Zresztą, nic nie było zwyczajne i przewidywalne. Zgodnie z tradycją marokańską panna młoda przebiera się kilkukrotnie. Ojciec Amina jest marokańczykiem i ślub odbywał się w rodzinnej willi w Rabat. Laura (francuzka) zmieniała więc kreację 3 razy. Piękne tradycyjne kaftany, tańce w orientalnych rytmach, lektyki ze złota, zwieńczone sakramentalnym "tak" z obrączkami i w białej sukni. Chciałam sobie zrobić pierwszą krótką przerwę na łyk wody, była już 5 nad ranem. Niezapomniane przeżycie.
Rozdzielczosc pokazu została zmniejszona.

11/25/2009

Bienvenu sur mon blog / Welcome

Le blog est en construction,
Visitez mon site www.malchrowicz.com
A tres bientot!

My blog under construction.
Visit my website www.malchrowicz.com
See you later!